Monsieur de Sainte-Colombe: Les Pleurs
John Dowland: Lachrimae
Luigi Boccherini: Stabat Mater (1781)
Solomiia Pavlenko sopran
Zofia Wojniakiewicz skrzypce I
Agnieszka Świątkowska skrzypce II
Jacek Dumanowski altówka
Tomasz Pokrzywiński wiolonczela I
Konrad Górka wiolonczela II
bilety dostępne online oraz w kasach Teatru Słowackiego
koncert w ramach cyklu Capella in Theatrum
współorganizator:
teatrwkrakowie.pl
Wzruszająca prostota łacińskiej rymowanej modlitwy z XIII wieku sprawiła, że „Stabat Mater” stało się jednym z najchętniej opracowywanych przez kompozytorów tekstów sakralnych na przestrzeni wieków. Szczyt jego popularności przypadał w XVIII stuleciu, kiedy to niemal każdy szanujący się włoski kompozytor czuł obowiązek, lub potrzebę serca, by zmierzyć się z tym tematem. Podczas marcowych koncertów wysłuchamy trzech wersji „Stabat Mater”: Boccheriniego, Pergolesiego i Vivaldiego.
Pierwszą i centralną partią „Stabat Mater” jest opis bólu Marii stojącej pod krzyżem i przyglądającej się katordze swojego syna. Kolejne to modlitwa wiernego zasmuconego jej cierpieniem i w końcu prośba o przyjęcie do raju. Nic dziwnego, że akurat w epoce baroku, kiedy lubowano się w motywach wanitatywnych, a sztuka na każdym kroku przypominała o rozkładzie i śmierci, akurat ten tekst zyskał tak wielką popularność wśród kompozytorów. Tym bardziej że jego struktura pozwala na budowanie kontrastów pomiędzy odcinkami dramatycznymi, kontemplacyjnymi i współczującymi. Luigi Boccherini (1743–1805), Włoch przez większość życia działający w Hiszpanii, „Stabat Mater” umuzyczniał dwukrotnie: najpierw na głos sopranowy (1781), później zaś, rozbudowując nieco zaangażowane siły wokalne, w wersji na śpiewaczy tercet (1801). Skład zespołu instrumentalnego pozostał niemal taki sam: w drugiej wersji kompozytor dodał jedynie kontrabas, swój ulubiony kwintet zmieniając na sekstet. My posłuchamy wersji pierwotnej, solowej. Dla sopranistki to ogromne wyzwanie techniczne i psychologiczne, bo jej partia jest nadzwyczajnie długa i wymagająca — to około czterdziestu minut muzyki, które trzeba zaśpiewać bez żadnej przerwy, nie licząc krótkich instrumentalnych interludiów. Niektórzy oskarżają Boccheriniego, że za mało u niego cierpienia, rozdzierającego krzyku i noża przeszywającego bolejące serce Matki. Zdaje się im, że kompozytor maluje nad Golgotą zbyt jasne niebo, tło za bardzo rozsłonecznione i że za dużo tu pasteli, a za mało tonów mrocznych. Dużo w tym niezrozumienia charakteru muzycznej sztuki włoskiej tamtego czasu. Przez mniej więcej sto lat, począwszy od połowy XVIII wieku, uciekała ona od dosłowności i „mistycznej” duchowości, przedkładając nad nie metaforę oraz entuzjazm i żywiołowość w dużej mierze przeniesione wprost z opery. Boccherini nie popadając w żadną ze skrajności, zachowuje równowagę pomiędzy głębią, najszlachetniejszym pięknem, czułością i powagą, a typową dla siebie pogodą i świetlistością. W efekcie powstało jedno z kanonicznych opracowań „Stabat Mater”, które musi się znaleźć w każdym wyliczeniu arcydzieł tego muzycznego subgatunku. W wydanym niedługo po śmierci Boccheriniego leksykonie muzycznym czytamy: „W późniejszych latach Boccherini skomponował kilka różnorakich utworów wokalnych. Niedługi wyimek jednego z nich, «Stabat Mater», zamieszczony jest w drugim tomie «Selection of Sacred Music» Latrobe’a — jest to prawdziwie oryginalna i pieczołowicie dopracowana kompozycja” (William Bingley „Musical Biography”, 1814).
— Krzysztof Dix
- Date16/03/2023
- Time19:00
- VenueFoyer MOS
- Addressul. Rajska 12